sobota, 19 lipca 2014
Chrystus uzdrowiciel
Nastał nowy dzień. Promienie słońca usiłowały delikatnie przemknąć przez odcinek mych sędziwych wyblakłych żaluzji, niczym maciupeńkie psotne duszyczki. Usłyszawszy osobliwą, a jednocześnie jakże przepiękną melodię otwarłam oczy, dokonując bacznej obserwacji pomieszczenia w jakim się znajdowałam. Nie będąc w stanie pomiarkować dokładnego przebiegu sytuacji poczęłam spoglądać w kierunku mego poczciwego kwadratowego zegara ściennego o śnieżnobiałym blejtramie będącym wyznacznikiem piękna oraz majestatu architektury gotyckiej. Po chwili poświęconej intensywnej kontemplacji oraz wewnętrznej walki ze swym usposobieniem postanowiłam podjąć się nadzwyczaj trudnej pod względem poglądu psychicznego próby wykonania czynności podporu, Nie bacząc na utrudnienia oraz przeciwwskazania odnoszące się do mej sprawności fizycznej. Niestety próba nie przebiegła zgodnie z mymi oczekiwaniami. W tamtej decydującej chwili moja dusza przemieniła się w istne cmentarzysko nadziei pogrążając się w narastającej z każdą minutą rozpaczy poczęłam sygnalizować prośbę o pomoc... - Wtem drzwi prowadzące do wnętrza pomieszczenia otwarły się niebawem ujrzałam pełną ciepła i miłości twarz Chrystusa-Syna Bożego, odzianego w aksamitną kredowo białą szatę... Emocje które towarzyszyły temu nadprzyrodzonemu wydarzeniu były wprost nie do opisania, me rozradowane, a tym samym wielce zaskoczone serce kołatało bez cna opamiętania. W tej samej chwili dało się słyszeć donośny głos mego wyjątkowego gościa: Klaudio nie obawiaj się, pamiętaj, iż zawsze byłem i jestem przy Tobie.. A teraz proszę wstań i udaj się do swych bliskich niech także oni zostaną obdarzeni szczęściem, które ja Ci podarowałem ...". Po wypowiedzianym z jakże należytym ceremoniałem zdaniu Jezus wyciągnął swą dłoń w mym kierunku w geście udzielającym pomocy. Nieoczekiwanie poczułam charakterystyczne ułożenie drewnianych płytek pod swymi nadwrażliwymi stopami. O dziwo byłam w stanie samodzielnie utrzymać równowagę... Nie będąc w stanie wydobyć ze swych ust ani jednego słowa popłakałam się ze wzruszenia jednocześnie obdarzając Chrystusa ciepłym szczerym uściskiem... Na tym kończy się zjawiskowa historia pełna wzruszeń oraz dowodów miłości Bożej... (Tekst został oparty na wydarzeniach zgodnych z prawdą)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz